Jak pewnie Państwo zauważyli, po internecie w ogólności, a po salonie w szczególności krąży plotka, jakoby Jacek Sasin, były wojewoda warszawski z ramienia PiS, był synem Józefa Sasina, generała SB, w dodatku zamieszanego w sprawę zabójstwa Marka Papały.
Wojciech Orliński, nazywający się, nie wiedzieć czemu, dziennikarzem, opublikował taki sympatyczny tekst:
Jacek Sasin, genetyczny patriota
Link do biografii ojca Jacka Sasina, generała SB Józefa Sasina - dzięki Rpyzel! - wyjaśnia sprawę. Rzeczywiście, żyliśmy w różnych PRL-ach. Zimą 1979 roku Józef Sasin był zastępcą naczelnika Wydziału VI Departamentu III MSW (czyli po prostu Służby Bezpieczeństwa).
To wyjaśnia, dlaczego Jacek Sasin zupełnie inaczej zapamiętał tę zimę od reszty społeczeństwa. Synuś pana generała raczej nie marzł wtedy razem z nami na przystanku.
„Po wprowadzeniu stanu wojennego 23 grudnia 1981 zastępca Ministra Spraw Wewnętrznych Bogusław Stachura wydał decyzje "w sprawie powołania grupy operacyjnej w celu koordynacji zadań w zakresie realizacji działań operacyjnych w stosunku do związków zawodowych Solidarność. Kierownikiem tej grupy został Józef Sasin” - pisze Wikipedia.
Piotr Zaremba ubolował ostatnio nad tym, że kiedy piszę o PiS, przestaję być zabawny, bo nienawiść do tej partii odbiera mi poczucie humoru i po prostu strzykam jadem. Ma rację.
Żartować to ja mogę na temat czegoś/kogoś, co lubię. Powiedzmy - fajnej, niesłusznie trochę zapomnianej komedii Filipa Bajona „Bal na dworcu w Koluszkach”, z której fabuły Jacek Sasin nic by nie zrozumiał, bo opowiada o tym innym PRL-u. Panie Jacku, jak pan myśli, dlaczego postać grana w tym filmie przez Jana Peszka jest taka obsypana czymś białym?
Na temat Jacka Sasina - żartować nie umiem. Nie ze względu na profesję jego szanownego tatusia. Ktoś mądry kiedyś powiedział, żeby odkreślić przeszłość grubą linią i jestem bardzo za. Ale dla mnie teraźniejszość to drogi w obrębie warszawskiej aglomeracji. Przeważnie zakorkowane.
Wylotówka na Gdańsk też już mogłaby być w budowie. Od pół wieku rezerwowany jest pod nią pas ziemi. W Trzeciej Rzeczpospolitej niestety w jego sąsiedztwie kilka ustosunkowanych osób kupiło działki budowlane licząc na to, że dzięki ustosunkowaniu będą mogli blokować budowę w nieskończoność.
Jak to ludzie ustosunkowani, interes innych obywateli serdecznie stosunkowali. Zamiast skrótu do ekspresowej obwodnicy proponowali jakiś nierealny projekt trasy biegnącej wzdłuż Wisły na specjalnie usypanym wale - wpadającej w zatkaną Wisłostradę.
Ich ostatnim - mam nadzieję - sukcesem było skłonienie Jacka Sasina do zablokowania wydania tzw. DŚU, bez której nie można zacząć przygotowań do przetargu. Tę wydała dopiero platformiana administracja, droga powstanie najwcześniej w 2015.
Jak by tu wyjaśnić Zarembie, co czuję, kiedy piszę o takich ludziach? Może spróbuję tak: jest pan podobno antykomunistą. Proszę sobie wyobrazić, że myśli Pan o facecie, który w 1953 zaczął pracować w UB, potem przeszedł do SB, zaliczył w latach 1973-1974 kurs KGB w Moskwie, w latach 80. zajmował się rozbijaniem „Solidarności” w zakładach pracy, w 1990 przeszedł do prywatnego biznesu.
Jak by pan o nim pisał? A zresztą, co mnie to obchodzi. I tak nie przeczytam. Ja w każdym razie rzeczywiście nie umiem o pisowcach pisać tak po prostu ironicznie. Mogę tylko strzykać jadem. Sorki. Ale ja wtedy marzłem na tych przystankach. A teraz stoję w tych korkach.
czwartek, 02 grudnia 2010, wo
PS. Notka, jak widać, uległa radykalnej modyfikacji. Przepraszam obu Jacków Sasinów za pomyłkę. Sam nie wiem, któremu z nich mogłoby być bardziej przykro (mam nadzieję, że żaden nie czyta mojego bloga:-)).
Skoro zmienił, to o co się czepiam?
Otóż wystarczy wpisać w Google "Jacek Sasin genetyczny patriota", by znaleźć po wielokroć powielony na różnych portalach i blogach tekst pana Wojtka sprzed tych drobnych poprawek. Ja sama, przeczytawszy sensacje rozpuszczane przez panią RRK (nie na jej blogu, na który nie wchodzę, ale w komentarzach pod blogiem Krzysztofa Leskiego) zaczęłam szukać informacji na ten temat i pierwszym tekstem, na który trafiłam była pierwotna wersja wpisu pana Orlińskiego. Potem poszperałam dłużej (ale niezbyt długo, jakieś pół godziny) i z łatwością znalazłam informacje, że Jacek Sasin, syn generała, pojawiający się w sprawie zabójstwa Papały to wydawca (źródło: http://www.kos.media.pl/?p=84), prawdopodobnie tożsamy z rysownikiem Jackiem Sasinem. Dodam, że podobnie jak pan dziennikarz Orliński opierałam się wyłącznie na źródłach pochodzących z internetu i nie mogę ręczyć za ich prawdziwość.
I teraz moje pytanie do pana Wojtka - czy dziennikarz, zanim napisze tekst atakujący jakąś osobę, powinien zadać sobie więcej czy mniej trudu niż przeciętna internautka? I czy przeprosiny w takiej formie wystarczą?
Komentarze
Pokaż komentarze (32)